wtorek, 19 marca 2013

Mieć w życiu pasję to największa wartość


Zauważyłam pewien dość istotny fakt :) Od jakiegoś czasu już nikt nie zadaje mi pytań typu "po co biegasz?" Nikt się nie buntuje już, kiedy mówię "dziękuję, nie piję" albo, że idę wcześniej spać, bo rano trening. Na imprezach też już dawno mnie nie było i tu jeszcze czasem usłyszę komentarz, że przecież młoda jesteś, baw się! No ale... przecież bawię się! I to całkiem nieźle! Tyle, że bez kaca na drugi dzień :) Generalnie nawet, jak zdarzy mi się czasem odmówić spotkania, bo najzwyczajniej w świecie, potrzebuję odpocząć - też o dziwo spotykam się ze zrozumieniem!
Rodzice już się nie buntują, jak mówię, że nie idę na imieniny do ciotki, bo muszę trening zrobić... Albo, że nie zjem z nimi niedzielnego obiadu, bo chcę się wybiegać, bo właśnie teraz jest idealny moment :)
Nikt nie patrzy już krzywo widząc mnie na treningu w upał, śnieżycę, mróz, burzę czy zwyczajną siarczystą ulewę :) Poza psami, które wciąż atakują :P Ale ludzie chyba już się przyzwyczaili do takich widoków :) Cieszy mnie to bardzo, bo nie muszę już głowić się nad odpowiedziami... Zazwyczaj słysząc ironiczne stwierdzenie "znowu idziesz biegać..." odpowiadałam: "znowu oglądasz ten głupi serial w tv" i temat był zamknięty :)
Wydaje mi się, że przynajmniej większa część już się przyzwyczaiła i nie próbują na siłę tego zmieniać, a pozostała część woli nie komentować... i chwała im za to :)
Tak naprawdę dopiero teraz widzę na kogo można liczyć, kto wspiera i szczerze mi kibicuje. Wiem, że nie jest łatwo z taką osobą, która przekłada pasję ponad wszystko i ponad każdego. Bo jakby nie było... to trochę egoistyczne podejście! I mam tego świadomość :) Ale Ci prawdziwi przyjaciele, też mają świadomość ile dla mnie znaczy bieganie i dotrzymują mi kroku za każdym razem - choćby swoim ogromnym wsparciem! I za to im dziękuję :* Wasza cierpliwość do mnie jest dla mnie motywacją i energią :)

3 komentarze: