niedziela, 23 czerwca 2013

I NOCNY PÓŁMARATON WROCŁAWSKI

Nocny Półmaraton Wrocławski został odwołany... ale my pobiegliśmy!
Relacja z przebiegu na portalu - RELACJA

Zapraszam do lektury :)

środa, 19 czerwca 2013

Test mieszanek Musli - TAK JAK CHCESZ

Od jakiegoś czasu testuje Musli - Tak jak chcesz (http://musli.takjakchcesz.pl/). I zebrałam myśli, żeby coś w tym temacie napisać :)
Tuby z płatkami
Mama od zawsze mi powtarzała, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Musi być zatem wartościowe pod każdym względem! Dodatkowo na co dzień mając pod ręką świetnego dietetyka (AJWEN) nabywam wiedzę, która pozwala mi odpowiednio dobierać składniki w posiłkach (choć czasem nie do końca je stosuje :P) Iwona zasypuje nowinkami, zaskakuje, a czasem nawet szokuje. Wszystko jednak dla naszego dobra i zdrowia ;)
Skoro ma być zdrowo i wartościowo, a przy tym niekoniecznie nudno, to polecam Wam musli, nie tylko z całego serca, ale i zadowolonego żołądka i podniebienia :)
Dlaczego? Bo spełniły moje wybredne  oczekiwania. Przede wszystkim ujęły mnie naturalnością smaku i urozmaiconymi dodatkami, których z pewnością sama nie szukałabym po sklepach bo…zwyczajnie nie lubię łazić po sklepach :)
Od razu na wstępie chciałam smacznie podziękować za prezent! Byłam naprawdę miło zaskoczona. Jeszcze milej, gdy paczkę otworzyłam i zaczęłam się jej przyglądać.
Po pierwsze: Gustowne opakowanie. Wielka tuba zasypana płatkami po same brzegi (1,7 l.) Na etykiecie opakowania producent przedstawia nam datę zmieszania płatków, jak i datę ważności - 3 miesiące! (od daty zmieszania) Sklepowe płatki pewnie miałyby z rok albo nawet i 2 lata ważności i pół kilo powietrza w opakowaniu. Krótka data przydatności ewidentnie pokazuje, że płatki nie zawierają żadnych konserwantów ani innego rodzaju chemicznych składników, mających na celu przedłużenie żywotności produktów. Już jest ogromny plus, który rozochocił mnie do testowania produktu.
Do testów otrzymałam 3 rodzaje:
"Przed startem"- pszenica w miodzie preparowana, płatki kukurydziane w miodzie, jagody goji, chia, rodzynki, pyłek kwiatowy. 

Gotowa mieszanka "Przed startem"
Ten ostatni element bardzo mnie zaskoczył. Chia również, choć obiło mi się o uszy już jako nasiona szałwii hiszpańskiej.
Pyłek kwiatowy
Pyłek kwiatowy był dla mnie nowością i okazuje się, że jego wartości są bardzo cenne. Przede wszystkim ze względu na właściwości odżywcze i terapeutyczne, które wynikają z bardzo bogatego składu chemicznego – zidentyfikowano w nim ponad 250 różnych związków chemicznych! Należą do nich: węglowodany, tłuszcze, białka, składniki mineralne, witaminy, rutyna, olejki eteryczne, fitocydy (substancje działające grzybo- i bakteriobójczo, wytwarzane przez rośliny), hormony, enzymy, kwasy organiczne, stymulatory wzrostu.
Ponadto jest bogaty w wiele składników mineralnych: makroelementów i mikroelementów, zawiera m.in.: potas, fosfor, wapń, magnez, sód, krzem, mangan, żelazo, miedź, cynk, jod i selen. Zidentyfikowano w nim witaminy A, B1, B2, B3, E, C, B6, PP, P, D, H, B12, kwas foliowy, inozytol, biotynę, kwas pantotenowy, poza tym 42 enzymy.
To wszystko w połączeniu z płatkami i resztą składników, daje pyszne śniadanie :) Słodkie, a co za tym idzie - nie mam ochoty na podjadanie słodyczy już w ciągu dnia! Zdecydowanie kolejny plus :)

„Stylowe śniadanie" - płatki 6 zbóż, granola czekoladowa, truskawki liofilizowane krusz, płatki kokosa, orzechy pecan, pszenica w miodzie preparowana, pyłek kwiatowy, zarodki pszenne.
Gotowa mieszanka "Stylowe śniadanie"
I tu troszkę zaczęłam węszyć w opakowaniu. Orzechy pecan? Widzę tu włoskie tylko jakby mniejsze! A jednak. Okazuje się, że są podobne, ale właściwości już mają bardziej urozmaicone. Sterole pochodzenia roślinnego, zawarte w orzechach pecan, wpływają na obniżenie cholesterolu we krwi. Są również bogate w mikroelementy i witaminy: cynk chroni przed infekcjami, witamina E pozwala zachować młodość i chroni przed chorobami nowotworowymi. A witamina A wpływa korzystnie na wzrok, stan włosów, skóry i paznokci. Wychodzi na to, że będę wiecznie piękna, młoda i zdrowa :D Żeby tak było musiałabym pewnie zjeść nie jednego tira tych orzechów :P Ale każda ilość wskazana :)Wszelkie składniki należy dozować w odpowiednich proporcjach, bo co za dużo to nie zdrowo :)
Zaskoczyły mnie też płatki kokosa. Byłam pewna, że będą to zwyczajne wiórki. A są faktycznie duże, smaczne płatki.
Zarodki pszenne
Zarodki pszenne? W gąszczu całej mieszanki nie umiałam wyłapać, które to :P aż znalazłam! Takie malutkie żółte ziarenka. I właśnie te ziarenka to zarodki pszenne. Najcenniejsza część ziarna pszenicy. To źródło substancji bioaktywnych, które jest niezbędne dla rozwoju całej rośliny, ma także doskonały wpływ na nasze zdrowie – zawiera cenne wartości odżywcze, takie jak: składniki mineralne (potas, fosfor, magnez i żelazo), witaminy E, B1, B2, B6, PP, kwas foliowy, białko roślinne i znaczną ilość błonnika pokarmowego. Zarodki pszenne mają z natury lekko słodkawy posmak. Tak więc znów odrobinę słodyczy :)

Trzecia mieszanka to „Ultramaraton” – płatki 6 zbóż, orzechy brazylijskie, żurawina, płatki kukurydziane w miodzie, orzechy nerkowca, morwa biała BIO.
Gotowa mieszanka "Ultramaraton"

Tu nowością była dla mnie morwa biała BIO: Roślina pochodzi z Azji. Medycyna chińska mówi, że owoce morwy białej mają neutralną naturę termiczną. Stosuje się je do leczenie np. cukrzycy. Na co dzień morwę można spotkać jako składnik deserów i sałatek. Od stuleci morwę stosowano do słodzenia jedzenia i napojów, przez wielu używana jest jako zamiennik cukru. A to Ci niespodzianka! Jest pyszna!
Morwa biała BIO

Generalnie wszystkie składniki są w odpowiednich ilościach. Nie są to 3 orzechy na krzyż przeplecione 2 rodzynkami i zasypane płatkami (taki efekt spotykamy w sklepowych płatkach musli). Tu wszystkiego jest dużo: smaku, koloru, zapachu, zdrowia i przede wszystkim jakości.
A wiecie co jest najlepsze w tych płatkach? To, że te wszystkie pyłki, ziarenka czy zarodki są tak malutkie, że najwięcej zostaje ich na samym spodzie. Zresztą wszystkie dodatki wyjadam z musli, takie są pyszne :D To najlepsza część jedzenia :)
I jest tylko jeden minus… przy tak częstym wyjadaniu ich, szybko się kończą! Na szczęście można je zamówić na stronie MUSLI - Tak jak chcesz i kurier przywiezie Ci nowiutkie, pachnące i pysznie smakujące musli do domu!

Zachęcam wszystkich, którzy lubią dbać o zdrowie, jak i tych, którzy szukają dopiero zdrowszej ścieżki żywieniowej. 

wtorek, 18 czerwca 2013

Poranne bieganie :)

Co robi Ania o 4:30? Uśmiecha się i idzie przywitać blady świt. Zanim miasto się obudzi i ulice zaczną tętnić życiem.
Okazuje się, że nie byłam sama, bo spotkałam po drodze innego wariata - biegacza :) nasze uśmiechy były bezcenne :D
10 km za mną, a słońce jeszcze leniwie się przeciąga ;)
W ciągu dnia już zapomniałam o tym, że biegałam, więc dowaliłam drugi trening - crossfit :) Umieram! Ale z uśmiechem na twarzy :)

sobota, 15 czerwca 2013

Padłeś - Powstań - Biegnij

Człowiek bez motywacji jest jak statek, który utknął na mieliźnie. Nie potrafi się ruszyć. Potrzebuje siły z zewnątrz, która go pchnie do przodu.

Jak to jest z tą motywacją? Innym potrafimy dodać otuchy, rzucić cenna radą. Pomagamy bez mrugnięcia okiem. Wskazówki wręcz wysypują nam się z rękawa i ładujemy nimi energię w potrzebujących. A oni podnoszą się i biegną dalej.
A my? Dlaczego tak trudno jest nam się samemu zmotywować? Rady, które działają na innych – na nas już niekoniecznie mają wpływ. Jak w życiu. Zawsze jest lepiej radzić komuś. Z własnymi problemami jest… no właśnie – problem.

Pewnie po części bierze się to z braku obiektywizmu. Jesteśmy stroną w danej sytuacji i ciężko nam spojrzeć z dystansu na nas samych.
Z ogólnego rachunku wynika, że radzimy innym, którzy sobie nie radzą. Każdy poszukuje bodźców z zewnątrz. Jakiegoś impulsu, który pobudzi do działania.

Dlaczego nie szukamy bodźców w sobie? Nie chodzi o przerzucanie ciężaru na innych. Nasza psychika jest zwyczajnie zmęczona. Chcemy dać jej odpocząć, po czym dostarczyć czegoś nowego, nieznanego. Co postawi nas na nogi i pozwoli ruszyć dalej.

Póki co nie znajduję żadnego elementu z zewnątrz, który by mnie pobudził. Z wewnątrz tym bardziej. Serce zarosło chaszczami, a nogi grzęzną w miejscu. Uśmiecham się na potrzeby codzienności i niekoniecznie przekonująco.


Kolejna próba odmóżdżenia/zresetowania się è daleko gdzieś między sercem, a rozumem. Tam, gdzie płuca nie chcą dać rady, a nogi wyprzedzają myśli…

środa, 12 czerwca 2013

A miało być tak pięknie... ;)

Buszująca w zbożu... moja ulubiona trasa! Miało być 15 km - zapowiadało się pięknie... skąpana w słońcu biegnę dalej, dobiegam do przejścia w las...i nie wierzę własnym oczom! Mostek zniszczony - przejścia nie ma... woda płynęła dość szybkim prądem, więc nie ryzykowałam przeprawy...Szukałam jakiegoś przejścia, ale wszystko wokół było zalane :( nawet przeszło mi przez myśl, żeby zrobić małą zaprawę przed katorżnikiem... ale miałam na sobie nowiutkie buciki i szkoda mi ich było :) zrobiłam w tył zwrot i trzeba było szybko organizować inną trasę. Po drodze znajomy biegacz, znany jako Heavy Runs Light podpowiedział którędy biec, by ominąć zalany teren. Następnym razem tam wrócę :D Ale  tym razem obrałam inną trasę.

Daleko szukać nie musiałam ;) Wiadukt na wschodniej aż krzyczał, by tam pobiec! Nie wiedziałam jednak, że był to chamski podstęp... na 10 km skręciłam kostkę :/ no cóż... już drugi raz w tym sezonie :/ stanęłam na 5 minut, bo nie umiałam ruszyć z miejsca. Aż się płakać chciało :/ Ból, furia, irytacja, złość - wszystko na raz! :( do domu miałam jeszcze kawałek... udało mi sie jakoś rozchodzić nogę i ruszyłam dalej lekko kuśtykając :/ Zaciskałam zęby z bólu, aż w końcu o nim zapomniałam. Adrenalina podziałała znieczulająco, co zachęciło do przyspieszenia. Wybiegać złość to podstawa... Wróciłam - noga boli i puchnie... mam nadzieję, że szybko przejdzie :/ za 1,5 tygodnia nocny półmaraton... i na pewno nie zrezygnuję :) 

wtorek, 4 czerwca 2013

Jest plan - jest mobilizacja :)

Plan na Maraton skończony :) mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować chociaż w 90% :) Każdy kto biegał według planu, wie, jakie jest to trudne! Mnóstwo wytrwałości, siły zarówno fizycznej, jak i psychicznej, no i trochę egoizmu niestety :) Wasze wsparcie też się przyda! I to bardzo :) Jako że debiut na tym dystansie już za mną - wiem czego się spodziewać. Już jestem mądrzejsza o to doświadczenie i szczerze... żałuję,że nie mogę przeżyć tego jeszcze raz, jako swój pierwszy raz :) Ten start zapewne będzie równie piękny, jak poprzedni :) Nim to nastąpi czeka mnie mnóstwo pracy, wzlotów, upadków, chwil zwątpienia, euforii i innych skrajnych emocji, które buzują w głowie i nie dają spokoju :) liczę na Wasz doping! :)

niedziela, 2 czerwca 2013

w błocie między kukurydzą :D

Z rozgrzanego asfaltu wbiegłam w pole kukurydzy... topiąc się po pachy w polu udało się wydostać...z biedronką na ramieniu ;) Nie wiem czy bawiła się w Red Bulla i chciała dodać mi skrzydeł, czy też to ona mnie na skrzydłach chciała ponieść... długo jednak nie utrzymała tempa i zrezygnowała z wycieczki :D z pola wpadam prosto do lasu, a im głębiej w las, tym weselej :D po ostatnich ilościach deszczu, ścieżka była tak grząska, że ciężko było utrzymać równowagę. Trening siłowy z wytrzymałościowym :) plus techniki lądowania w błocie :) mała wymiana spojrzeń z wiewiórką, a na osłodę skubnęłam kilka poziomek, opłukałam się w kałuży i ruszyłam dalej :D Nie wiem skąd miałam dziś taką dawkę energii! Uśmiech z twarzy mi nie schodził... w sumie, musiałam mega głupio wyglądać! Ale mijani ludzie odwzajemniali uśmiechy i nawet krzyczeli za mną miłe słowa :) co dodawało jeszcze więcej energii i tak ciągle przyspieszałam, aż do 15 km... na którym tempo zdecydowanie się zmniejszyło, a uśmiech zamienił się miejscami z nerwowym grymasem... noga znów się buntuje :/ Energia rozsadza, a ja nie mogę biec. Naciągnięty mięsień dwugłowy hamuje skuteczniej niż ręczny w aucie! Chyba łatwo sobie wyobrazić wewnętrzny dialog, który po publikacji byłby całkowicie ocenzurowany! Przerwałam bieg, by nie rozwijać bólu. Na szczęście rozsądek wziął górę nad ambicjami. Jeśli przegięłabym teraz, noga zemściłaby się podwójnie. A to mi jest teraz najmniej potrzebne... niecałe 17 km zaliczone :)