czwartek, 12 grudnia 2013

Pobudkaaaaa!!!!!!! :D



No ładnie... zaspałam na trening! Nie będę pokazywać palcem przez kogo, bo nie wypada  Miałam iść wcześniej spać, jeszcze celowo dzwoniłam do kołcza, bo coś szablon pusty, nie wiem czy moge spać, czy z rana wstawać...

Ja: Siema, biegam jutro?
Trener: Jasne! Co za pytanie...
Ja: Bo szablon pusty jeszcze, nic nie wpisałeś, a chcę już spać
Trener: No... to jutro króciutki dystans, zrób 12 km 

Ekstra  nastawiam budzik i z zamiarem szybkiego wyłączenia komputera, sprawdzam pocztę, fb bloga, zaczynam odpisywać na zaległe wiadomości i czas uciekł... gdzieś pobiegł już w krainę snów podczas gdy ja jeszcze męczyłam głowę. 

W końcu padłam... rano budzik był bezlitosny! Wyłączyłam go z myślą "jeszcze tylko 5 minut..." i kolejny raz okazało się, że 5 minut trwa 2 godziny  

Teraz to już wszystko było w biegu, nawet trening! Na wschód słońca się nie załapałam... ale za to w pięknym słońcu mogłam dobudzać się i wietrzyć czachę z koszmarów nocnych! A koszmar był dziś straszny... 

Śniło mi się, że zniknęły wszystkie moje medale z biegów... tak po prostu, nie było ich  a miejsce, w którym zawsze wisiały było przeraźliwie puste  

Wystarczyło 12 km by zapomnieć o koszmarach i z uśmiechem zacząć dzień  

W tym pośpiechu zapomniałam o spiętym udźcu, który okazało sie, że nabawił się tylko zakwasów mimo wszystko rozciąganko obowiązkowe 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz