niedziela, 19 października 2014

"Wzgórzowa 13"

Wzgórzowa 13 czyli...

pierwszy "domowy" poligon zaliczony 


Teren bardzo wymagający. W kilku miejscach zdecydowanie lepiej było wchodzić na czworaka tym bardziej medal na mecie cieszy! Lekko nie było...ale przecież uwielbiamy wyzwania, prawda??  


Po biegu oczywiście na rozluźnienie...1,5 km w basenie 

Piękna sobota! Nóżki są szczęśliwe 


czwartek, 16 października 2014

Urodziny na Górce Śmierci ;)

Jak co roku o tej porze... trener, niczym złota rybka, spełnia moje urodzinowe życzenia  prosiłam się o manto, to je dostałam! Nie sądziłam, że aż tak poniesie trenera wyobraźnia! 


Podbiegi... wiek x 100/100m - Górka Śmierci śmiała się na mój widok i zacierała ręcę  Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym podbiegiem górka nabierała coraz większych wysokości... na szczęście nie byłam w tych mękach osamotniona! Górkę zaliczał jeszcze jeden wytrwały biegacz i tak mijaliśmy się raz z jednej strony, raz z drugiej  była mobilizacja, by nie odpuszczać mimo dziwnego uczucia w żołądku, ognia w udach zaliczałam kolejne podbiegi, aż dobrnęłam do końca.

27!

Tyle ich musiałam zaliczyć... Paweł Grzonka - chyba wyglądam na zadowoloną!? Im większy wysiłek, tym większy uśmiech  Tylko nogi jakby przestały mi działać... DZIĘKUJĘ!!!  

Z Górki Śmierci, którą pokonałam, poleciałam na basen i tam nogi też zastrajkowały  Nie chciały machać dlatego 1,5 km kraula na samych rękach wystarczy Teraz wywalam kopytka do góry i zaczynam świętować

piątek, 10 października 2014

Wszystkie lęki i słabości są do przejścia



Jeszcze rok temu panicznie bałam się pływania... woda była dla mnie żywiołem nie do ogarnięcia i skutecznie mnie paraliżowała - co widać na załączonym obrazku  Zdjęcie pochodzi z biegu katorżnika, gdzie woda atakowała mnie z każdej strony i "jakoś" musiałam sobie w niej radzić! Poradziłam  ale lęku nie przezwyciężyłam...

Pewna mądra głowa przekonała mnie, że to ja powinnam panować nad wodą, a nie woda nade mną! Zapisałam się na basen i rozpoczęłam naukę pływania. Dzięki trenerowi i jego podejściu (jest najlepszy!!!!) udało się pokonać lęki i zaczynałam płynąć. Pomalutku, do przodu... kto śledził, ten wie ile nerwów mnie to kosztowało! Wysiłku, determinacji...lekko nie było!

A teraz... pływanie stało się przyjemnością  sprawia mi dużo satysfakcji i nie do końca rozumiem, jak mogłam się tego bać przez tyle lat! 
I wiecie co? Powiem Wam coś w tajemnicy... tylko nie mówcie nikomu, żeby ludzie się nie śmiali 

..........jadę na swoje pierwsze zawody pływackie!!!!! W życiu bym nie wpadła na to, gdyby nie trener Pewnie będę ostatnia, bo tam będą same hard-rekiny, ale zawsze to jakieś nowe doświadczenie  Do zawodów jeszcze trochę czasu zostało, więc trzeba potrenować solidnie 

Jaki z tego morał? Wszystkie nasze lęki i słabości są do pokonania  nie ma rzeczy niemożliwych!

Ale żeby było jasne... Bieganie wciąż jest numerem 1!!!