niedziela, 11 stycznia 2015

1 rok na basenie :)

Dokładnie rok temu po raz pierwszy weszłam do basenu :) Jest co świętować! Gdyby nie pewien Stary Piernik, który mnie zmotywował do tego, by nauczyć się pływać, pewnie nie miałabym się czym dziś pochwalić :D Jego słowa "woda to żywioł, nad którym to Ty powinnaś panować, nie on nad Tobą" były iskrą, która rozpaliła we mnie, jak się z czasem okazało - nową pasję. 

Sama oczywiście bym nic nie zdziałała. Potrzebny był Trener i to z dużą dawką poczucia humoru i anielską cierpliwością. Trafiłam w 10! Trener okazał się idealny :D Pamiętam, jak dziś, moją pierwszą lekcję i to jak mi tłumaczył:

"To duże przed nami to jest basen. W nim jest woda i tu się pływa" :D 

Zaczynałam od zera... a nawet jeszcze niżej! Miałam taki lęk przed wodą, że bałam się głowę zanurzyć... przecież mogło mi oczy i nos i uszy pozalewać!!! Horror jakiś... fakt, że jak byłam zmuszona (choćby na katorżniku) to popłynęłam. Jednak wraz z utratą dna pod nogami traciłam pewność siebie i niestety szłam na dno... jak kamień. 

Wytłumaczyłam Trenerowi co zamierzam i ile mam czasu na naukę. Poprosił mnie o zaprezentowanie swoich "umiejętności" po czym złapał się za głowę i... chyba lekko załamał :P Po tym co zobaczył chyba nie wierzył, że uda się osiągnąć cel, który sobie obrałam. 
Lekko nie było! Była złość, nerwy, strach, były też i łzy... nie raz chciałam skopać wodzie tyłek, gdy ta skutecznie mnie podtapiała. 

Trener miał niesamowite podejście do mnie i szybko nauczył się wyczuwać moje nastroje :D Dzięki jego naukom początkowy strach i złość przerodziły się w radość i satysfakcję. Dzięki mobilizacji i determinacji z jaką przychodziłam na treningi, robiłam niesamowite postępy. 5-6 dni w tygoniu na basenie. Po 4 miesiącach pływałam kraulem tak sprawnie, że zaliczałam już 2 km w godzinę. Na kolejne 4 miesiące pojechałam na szkolenie wojskowe i niestety na pływanie nie było czasu. Forma spadła, ale na szczęście szybko ją nadrobiłam. 

Miesiąc temu miałam popłynąć w swoich pierwszych Mistrzostwach, ale niestety choroba mi nie pozwoliła. No cóż...

Dziś, kiedy wchodzę na basen, Trener z drugiego końca krzyczy:

"Jest i Ona! Moja najlepsza zawodniczka!!!" :D 

To bardzo miłe, chociaż czasami mam ochotę schować się w czepek albo zanurkować szybko pod wodę :P bo nie dowierzam, że to niby ja? 

- Ja najlepsza? Zwykły amator!
- Amator nie pływa 2km w godzinę
- Nie? Ale przecież to nie jest szybko...
- Wolno też nie. Jest nieźle


A wszystko dzięki Niemu! Trenerowi należy się medal za cierpliwość do mnie :) Jestem mu bardzo wdzięczna za poświęcony czas... DZIĘKUJĘ!!! :) 

Idę uczcić moją małą rocznicę treningiem :D oczywiście na basenie :D

A Wam powiem tylko tyle... wszystkie lęki, słabości są w naszej głowie. Da się z nimi wygrać. 

NIEMOŻLIWE NIE ISTNIEJE ! ! ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz