Pamiętam początki współpracy z
Nessi, kiedy dopiero się rozwijali i wchodzili na Polski rynek. Ich produkty
były dobre, oryginalne, ale wciąż pracowali nad tym, by były lepsze. Testowałam
wiele produktów tej marki. Każde z nich miało jakiś mankament, ale i
jednocześnie mnóstwo zalet. Wszyscy, jak w życiu, uczymy się na błędach. Dzięki
systematycznym testom, recenzjom, opiniom producent jest w stanie wychwycić
niedociągnięcia i zwyczajnie je poprawić. Po co o tym piszę? Ponieważ jestem po
testach ubrań z najnowszej kolekcji wiosna/lato 2016 i z czystym sumieniem, bez
lukrowania, mogę powiedzieć, że Nessi nie lekceważy klienta. Wręcz chce mu
sprawić ogromną przyjemność. I udaje się to z całkiem sporym powodzeniem! Śmiem
twierdzić, że w temacie legginsów doszli do perfekcji. A to, co najważniejsze,
czyli bezpieczeństwo na drodze, stało się tak oczywiste, że odblaski są już
standardem w niemalże prawie każdym produkcie. Prawie, bo w skarpetkach raczej
nie są potrzebne J Ale
do rzeczy…
Kolekcja wiosna/lato 2016, która
ukazała się pierwszego dnia wiosny, przeszła najśmielsze oczekiwania. To była
eksplozja pozytywnej energii! Wzory inspirowane naturą i ciekawa kolorystyka
dały świetny efekt! Osobiście nie mogłam się zdecydować, który model wybrać.
Jak to u kobiet bywa… niezdecydowane istoty J
W końcu udało się dopasować strój i o to, co wybrałam do testów:
- LEGGINSY DO BIEGANIA Z PASEM
ORANGE TWIG – OSLP-43
- LEGGINSY ZERO COLORED NET – OSKZ-01
- TOP SPORTOWY COLORED MOSAIC II – TS-04
Może zacznę od topu sportowego,
który jest nowością w ofercie Nessi. Biust podczas wysiłku fizycznego powinien
być dobrze przytrzymany, aby nie ciążył zanadto. Panie z większym rozmiarem
pewnie wiedzą, o co mi chodzi. Ja na szczęście, albo i niestety, nie mam aż tak
dużego kłopotu z rozmiarem i utrzymaniem tych kształtów na miejscu.
Sugerując się tym, że zawsze
kupowałam topy w rozmiarze „S”, postanowiłam i tu taki wybrać. Pierwsza
przymiarka… niby jest ok. Za duży nie był, ale nie „ściskał” piersi
odpowiednio. Moje wcześniejsze topy, typowe z sieciówek, zawierały w materiale
więcej elastyny, przez co biust naprawdę był „ściśnięty”. Przyzwyczajona do
takiego efektu, postanowiłam więc spróbować z rozmiarem „XS”. Z wymianą
oczywiście nie było kłopotu i za kilka dni miałam już top w mniejszym
rozmiarze. Ten już leży o wiele lepiej. Dzięki szerokiej gumie biust jest
podtrzymywany na miejscu. Materiał, którego użył producent Nessi, to Flexible
Fit. Szczerze? Miałam obawy czy nie wrócę po treningu z zakrwawionymi sutkami.
To bardzo ważne, by materiał nie drażnił. Na pewno widzieliście panów po
maratonach, z czerwonymi plamami w okolicach sutków. To jest właśnie efekt
uboczny niektórych materiałów, z których wykonana jest odzież sportowa. Materiał
topu od Nessi okazał się bardzo przyjemny w dotyku i nie drażnił żadnych
elementów ciała. Szwy również są niewyczuwalne. I teraz kolejny ważny element,
za który Nessi zdobywa u mnie złoty medal. Oddychalność materiału i
odprowadzanie wilgoci. W topach z sieciówki zawsze miałam z tym kłopot.
Materiał chłonął pot, ale nie odprowadzał wilgoci. Efekt? Zawsze wyglądałam,
jakbym wylała na siebie butelkę wody. No niby normalne, w końcu trochę człowiek
się spoci. Ale w topie od Nessi nie zauważyłam, żebym miała cały mokry
materiał. Pot jest doskonale odprowadzany i materiał szybko schnie.
Przyzwyczajona do większego
„ucisku” pewnie zasugerowałabym delikatne zwiększenie elastyny w materiale. Ale
tak jak jest teraz, jest dobrze. Biust leży w topie swobodnie, ale nie skacze w
trakcie wysiłku, jak na wolnym wybiegu. Praktycznie w ogóle się go nie czuje, a
to pozwala cieszyć się treningiem. Nie wyobrażam sobie męczarni z obtarciami w
tym miejscu. Dlatego ten top ma u mnie bardzo wysoką ocenę. Szczególnie, że
jest to debiut w katalogu.
Kolejnym produktem, który mogłam przetestować
są krótkie spodenki. Zdecydowanie nie jest to mój ulubiony typ, ponieważ zawsze
wolałam długość ¾ lub całkiem długie. Dlaczego? Ze względu na rozbudowane uda.
Nogawki zawsze wbijały mi się w uda, co dawało fatalny efekt. O tym, że
powodowało to kiepskie samopoczucie, już chyba nie muszę wspominać. Coś mnie
jednak podkusiło, żeby spróbować z tym typem spodenek. Ostatni raz. I ten
ostatni raz okazał się przełomowy. Spodenki leżą bardzo dobrze. Mimo że są
dopasowane do ciała, nie wbijają się w uda! Kolejne moje obawy, przez które nie
lubiłam tego typu spodenek, to podwijanie się nogawek do góry podczas wysiłku i
delikatne odsłanianie tyłka. Długość nogawki w spodenkach Nessi jest taka, że
nawet jak się delikatnie podwiną, to nic nie odsłaniają. Dodatkowo wysoki stan
w pasie powoduje wyszczuplenie sylwetki, a czarny pas z tyłu mam wrażenie, że
nadaje lepszych kształtów. Producent chyba pomyślał o panach… biegnąc na
zawodach za panią w takich spodenkach, można i nacieszyć oko, ale także zyskać
odrobinę motywacji ;) Materiał? Podobnie, jak w topie. Flexible, do którego nie
mam zarzutów. Szwy płaskie, więc niewyczuwalne na ciele. Brakuje mi tylko
jakiejś małej kieszonki. Koniecznie na zamek. Maleńka, żeby można było schować
klucz lub chusteczkę.
I ostatni produkt, który jest dla
mnie niczym wisienka na torcie… długie legginsy z pasem. Testowałam już pięć
par legginsów od Nessi. Te są szóste. I chyba najlepsze! Zawsze lekko
marudziłam, że w trakcie wysiłku zsuwają się i musiałam wszywać sznurki, żeby
się związać w pasie J
Wyjątkiem były legginsy z wbudowanym pasem. Może to kwestia budowy i ruchu
bioder. Pas jednak robi dobrą robotę w moim przypadku. Od czasu do czasu
podciągnęłam je do góry, ale nie był to jakiś spory kłopot. W najnowszym modelu
ten pas jest ciaśniejszy. Mocniej trzyma i nie muszę nic poprawiać. Pierwszy
raz biegnę i nie skupiam się na tym, że legginsy mi się zsuwają J Może i brzmi
śmiesznie, ale walcząc o życiówkę na zawodach takie szczegóły rozpraszają i są
zbędne. Co więcej, w pasie są trzy kieszonki, na jakieś drobne rzeczy. Bardzo
przydatne. No i kolorystyka… ujęła mnie bez reszty! Nie wiem dlaczego, ale
kolor, który wybrałam przypomina mi afrykański zachód słońca. Kojarzy mi się z
pewną dzikością i pewnie dlatego żartobliwie mówię na nie, że są to racice
gazeli. Jeszcze jakby osiągały podobną do gazeli prędkość, byłoby idealnie!