środa, 16 kwietnia 2014

Leczenia kontuzji ciąg dalszy...

Leczenia kontuzji ciąg dalszy... RUNDA 3!!! 

Korzystając z okazji, że wczoraj poczestowałam się dodatkowym dniem urlopu :P postanowiłam go spędzić... w trasie :D jakby mi było mało podróży przez weekend :D 

Wyruszyłam więc do Centrum Medycyny Specjalistycznej w Chorzowie, gdzie specjaliści od
medycyny sportowej dumali w skupieniu nad moją upierdliwą pietaszką. Powyginali mnie, popukali w odpowiednie punkty, pomazali długopisem, pomierzyli i w końcu konkretną diagnozę postawili! 


"Pani Aniu proszę wstać, stanąć na palcach, na piętach, znów na palcach..." jakby trzeba było to i na rzęsach bym stanęła :D W sumie to już staję, żeby tylko pozbyć się kontuzji... Na szczęście, dzięki pewnej dobrej duszy, trafiłam do dobrego specjalisty, który po dokładnych oględzinach, ogłosił werdykt :D 


Z jednej strony optymistyczny, a z drugiej już trochę mniej...  Ta lepsza wersja diagnozy jest taka, że to początkowe stadium tego stanu... a stan spowodowany jest... różnicą w długości kończyn dolnych, zwanych potocznie nogami :D 

Mówiąc wprost... jestem krzywulcem!!!!!! :D Kilka drobnych milimietrów różnicy wywołało takie zamieszanie... Na pierwszy rzut oka to przecież niewiele. Jednak różnica jest wystarczająca, by cała biomechanika uległa drobnym zmianom. 

Skąd taka zmiana?

"Pani Aniu... organizm się starzeje, do tego dochodzi codzienność, to jak siedzimy, stoimy, wykrzywiamy się i nasza postawa ulega drobnych zaburzeniom. Przy tak intensywnych treningach zaczęło być to przeszkodą. Pewnie jakby siedziała Pani na kanapie przed tv, to nie byłoby kłopotu, bo organizm nie odczułby tej różnicy. Ale uprawia Pani intensywnie sport i niestety, ale ta różnica jest znacząca dla Pani, co z resztą Pani sama czuje..."

Trudno się nie zgodzić... ale, że starość? :P hehehe no cóż... wiecznie młoda nie będę! :P 

Dlaczego oberwało akurat rozcięgno podeszwowe? 

W związku ze zmianą biomechaniki organizmu, moja stopa zaczęła inaczej pracować. W momencie, kiedy zmieniłam buty do biegania na "zimowe" zaczęły się kłopoty... najpierw ból w achillesie, a następnie w pięcie. Były dla mnie zwyczajnie za sztywne...

A trener mówił:

"Prawdziwy biegacz zakłada zimą pług, a nie buty" 

Że też cholera nie posłuchałam... :D Do tego zwiększona intensywność treningów i rozcięgno uległo sporemu przeciążeniu. Nie wystarczy jednak rozmasowanie i rozciąganie. 

Przede wszystkim należy teraz wyrównać to, co jest krzywe. Zmienić układ stopy, by rozcięgo było odciążone i oczywiście przetrwać kolejny czas bez biegania... to już nie zrobiło na mnie wrażenia. Modliłam się tylko, żeby mi lekarz nie zabronił basenu. Pokręcił nosem, ale widząc mój błagalny wzrok - zgodził się :D 

YEEEEAAAAAAAH!!!!!!!!! :D

Całe szczęście bo przed wizytą zdążyłam zaliczyć 1,7 km na basenie :P 

Teraz czekają mnie codzienne wizyty na rehabilitacji... prądy, lasery i inne cuda na kiju :D Mam nadzieję, że tym razem się uda! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz