Jak co roku o tej porze... trener, niczym złota rybka, spełnia moje urodzinowe życzenia prosiłam się o manto, to je dostałam! Nie sądziłam, że aż tak poniesie trenera wyobraźnia!
Podbiegi... wiek x 100/100m - Górka Śmierci śmiała się na mój widok i zacierała ręcę Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym podbiegiem górka nabierała coraz większych wysokości... na szczęście nie byłam w tych mękach osamotniona! Górkę zaliczał jeszcze jeden wytrwały biegacz i tak mijaliśmy się raz z jednej strony, raz z drugiej była mobilizacja, by nie odpuszczać mimo dziwnego uczucia w żołądku, ognia w udach zaliczałam kolejne podbiegi, aż dobrnęłam do końca.
Tyle ich musiałam zaliczyć... Paweł Grzonka - chyba wyglądam na zadowoloną!? Im większy wysiłek, tym większy uśmiech Tylko nogi jakby przestały mi działać... DZIĘKUJĘ!!!
Z Górki Śmierci, którą pokonałam, poleciałam na basen i tam nogi też zastrajkowały Nie chciały machać dlatego 1,5 km kraula na samych rękach wystarczy Teraz wywalam kopytka do góry i zaczynam świętować
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz