Mam na imię Ania i jestem
uzależniona od biegania. Zaczęło się bardzo niewinnie. Nie sądziłam, że nałóg
pochłonie moje życie w tak szybkim tempie. Do tego stopnia, że rodzina była
zmuszona zmienić dotychczasowe zwyczaje. Nie było łatwo, ale z uporem maniaka,
walkę wygrała moja pasja. Już nikt nie ma do mnie pretensji, że nie jadę na
Komunię kuzynki czy imieniny ciotki tylko dlatego, że w tym dniu mam
zaplanowany start w zawodach. Każdy już wie jak ważne jest dla mnie bieganie i
że nikt ani nic tego nie zmieni. Nawet kontuzja, z którą walczę od roku. Typowe
kolano biegacza, jedna z najczęstszych kontuzji – nawet to nie zniechęciło mnie
do treningów. Były oczywiście rzadsze i lżejsze, ale jednak były. A wszystko
dzięki fizjoterapii, którą prowadzi młody, ambitny rehabilitant. Co
najważniejsze również jest sportowcem, dzięki czemu rozumiał mój zapał i
niechęć do przerwania treningów. Dzięki niemu jestem w stanie biec coraz
dłuższe dystanse. Za niecały miesiąc startuję w moim pierwszym Maratonie w
Poznaniu. Do tej pory biegałam tylko w 10km biegach ulicznych, crossach
górskich (15,5km). Zaliczyłam także po raz pierwszy lokalny półmaraton, który
uświadomił mi, że stać mnie na więcej. Na metę dotarłam bez cienia zmęczenia.
Zaskoczona byłam, że trasa skończyła się szybciej niż myślałam. Przecież to
21km! Wydawało mi się, że będzie to trwało wieczność... A dziś, taki półmaraton
to jak bułka z masłem J Z perspektywy czasu wydaje się to być niemożliwe.
Biegam wyczynowo dopiero od 1,5 roku i wcale nie osiągam czasów godnych podium.
Biegnę spokojnie, ale wytrwale. 10
km w 1h, 21
km w 2h16min. Za każdym razem docieram do mety z ogromną
satysfakcją i poczuciem spełnienia.
Każdy bieg był
dla mnie ważną lekcją. Okazało się, że nawet to, jakie zakładam skarpetki ma
wpływ na jakość biegu. Do wszystkiego dochodziłam sama ucząc się na własnych
błędach. Jak obtarłam stopy, wiedziałam, że trzeba zmienić skarpety. Jak
złapała kolka i męczyła przez pół trasy, wiedziałam, żeby następnym razem nie
pić i nie jeść na krótko przed startem. To są bardzo oczywiste sytuacje dla
wprawionego sportowca. Dla nowicjusza jednak mogło to być bardziej mylące. Po
trzecim biegu, podczas którego dokuczał ból żołądka i chęć wyplucia go z
siebie, zaczęłam interesować się artykułami dla biegaczy. Zamówiłam prenumeratę
Runner’s Word, zaczęłam czytać
profesjonalne książki dla biegaczy oraz rozmawiać z innymi doświadczonymi
biegaczami. Znalazłam mnóstwo ciekawych stron w internecie poświęconych
biegaczom i tak dotarłam do strony Trening
biegacza, z którą chciałam podzielić się radością czerpaną z biegania. O
wiele przyjemniej wygląda bieg, do którego możemy się profesjonalnie
przygotować. I pomimo wątpliwości jakie niejednokrotnie każdego dopadają w
trakcie wysiłku, uważam, że warto poświęcić się dla takiego nałogu.
Zabiegana Ania J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz