czwartek, 14 lutego 2013

walentynkowo :)

Jak walentynki, to tylko na trasie! – z największą miłością życia J

Kiedyś gdzieś wyczytałam, że jeśli biegacz/biegaczka pokocha swojego partnera równie mocno, jak swoją pasję, będzie to miłość najmocniejsza i warta wszystkiego. Jakby się głębiej zastanowić, coś w tym jest… jako fani królowej sportu czcimy ją z największą godnością. Nie zabiegamy o nią uparcie. Wszystko toczy się naturalnie i bez większych utrudnień. Wychodzimy jej na spotkanie, spędzamy z nią czas w taki sposób, na jaki mamy ochotę. Spokojnie, szybko, leniwie, czasami ostro pod górę. Nigdy nam nie odmawia :) Przy tym wszystkim jest bardzo wyrozumiała. Nie okazuje zazdrości, nie robi scen i afer. Godzi się na urozmaicenia (co by nudą nie powiało) – rower, basen, narty? Ona nie boi się konkurencji  :) Jest świadoma swojej wartości i skrupulatnie to wykorzystuje. Przyzwyczaja Cię do siebie bez najmniejszego wysiłku. Po prostu jest przy Tobie. Czy to w smutku, radości , euforii, szczęściu, w złości. Daje upust emocjom nie oceniając Cię przy tym, nie krytykując, nie chwaląc. Jest jak plaster na ranę – cichy, ale skuteczny. Choć czasem potrafi zaskoczyć i dać klapsa dla oprzytomnienia. Najczęściej jest to strzał kończący się kontuzją.  Oczywiście wszystko dla naszego dobra ;) Po „odbębnieniu” kary wracamy skruszeni, pełni pokory, by na nowo cieszyć się swoją miłością. Taka powinna być ta prawdziwa – wyrozumiała, otwarta, mądra i trwała :)

4 komentarze:

  1. Dopiero teraz to zrozumiałam że dobrze jest, gdy dwojga ludzi łączy wspólna pasja. No, po pierwsze trzeba ją mieć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak się ją już odkryje, to warto zadbać o ten wspólny "teren" :)

    OdpowiedzUsuń