Patrzysz w
lustro i się krzywisz. Dlaczego? Czyżby nie podobało Ci się odbicie w lustrze?
Przecież to Twoje ciało. Ty decydujesz o jego wyglądzie. I tylko od Ciebie
zależy Twoje samopoczucie. Jeśli coś Ci nie pasuje, zmień to! Myślisz, że się
nie da? Wszystko się da :) Każdy jest kowalem swojego losu, ale również ciała.
I to dosłownie.
Jest mnóstwo
osób, które lamentują, że są grube, przeżywają koszmar na zakupach, bo nie
mieszczą się w ciuchy. I te krępujące gratulacje z okazji ciąży, kiedy to wcale
nie jest ciąża. Chyba, że spożywcza… Niestety tylko niewielki odsetek tych
ludzi ma w sobie na tyle siły, by to zmienić. Reszta znajdzie nawet najbardziej
absurdalną wymówkę, by nic nie robić. A to brak czasu, praca, sesja, dzieci,
rodzina… Skoro nie ma czasu ćwiczyć, to po co katować się dietą? Prawdziwej
baletnicy to i rondel u spódnicy będzie przeszkadzał… stare porzekadło, a jakże
wciąż aktualne!
Prawda jest
taka, że 70-80% sukcesu stanowi właśnie dieta. 20-30% to wysiłek fizyczny,
który w rzeczywistości jest tylko kropką nad i w drodze do osiągnięcia
wymarzonej sylwetki.
Wprowadzając
zdrową, racjonalną dietę poprawiamy samopoczucie i funkcjonowanie naszego
organizmu. Czujemy się lżejsi, pełni energii, nic nie ciąży na żołądku. Jest
mobilizacja, by wykorzystać energię. A czym jest racjonalna dieta? Niczym
skomplikowanym. Regularność posiłków co 2-3 godziny. Jemy częściej, ale mniej,
dzięki czemu poprawia się metabolizm. Wprowadzamy do diety owoce, warzywa,
pijemy dużo wody – co powinno być naturalne. Nie smażymy! Gotujemy lub dusimy
na parze. Unikamy słodyczy (nadmiaru :P) i wszelkiego cukru w każdej postaci.
Na początku wydaje się to być męczące. Pilnowanie pory posiłków,
przygotowywanie ich… tu może pojawić się kolejny pretekst, że przecież nie ma
na to czasu. Powiedzmy sobie szczerze… wymówki to domena słabych! Nie ma
sytuacji bez wyjścia, nie ma rzeczy niemożliwych, dla chcącego nic trudnego…
mogłabym wymieniać pokrewne motta bez końca. Po co się okłamywać? Zamiast
przyznać się, że zwyczajnie nie chce nam się ruszyć tyłka z kanapy – wolimy
usprawiedliwiać się brakiem czasu. Od wymówek jeszcze nikt nie osiągnął sukcesu,
a wiecznego marudzenia na jeden temat nie lubimy :) Jeżeli przyzwyczaisz
organizm do diety, w pewnym momencie sam będzie mówił o swoich potrzebach. To
naprawdę mądry mechanizm, którego musimy nauczyć się słuchać i doceniać. Gwarantuję,
że odpowie nam fajnymi efektami.
Następnie
przyzwyczajmy organizm do wysiłku. Tu pojawi się kolejna wyliczanka wymówek…
prawda jest taka, że im więcej mamy obowiązków, tym lepiej potrafimy
zorganizować sobie czas. W końcu jakoś musimy się ze wszystkim uporać. I nagle
okazuje się, że jakiś tam skrawek czasu zostaje… na odpoczynek? A co ze
zdrowiem? Zrób coś dla siebie! Nie
uwierzę, że nie da się znaleźć 15-20 minut na gimnastykę. Nie musisz zabierać
się za ćwiczenia wytrzymałościowe, które faktycznie pochłaniają więcej czasu.
Co powiesz na zestaw ćwiczeń o wysokim poziomie intensywności? Tzw.
beztlenówki. Mogą to być przysiady z wyskokiem, pajacyki, przebieżka w miejscu,
skakanie na skakance, przeskakiwanie z niskiego stopnia (stepu), wchodzenie i
schodzenie ze schodów (najlepiej dwóch: wchodzisz-schodzisz). Gimnastyka ta
polega na serii powtórzeń przy maksymalnym wykorzystaniu energii. Wszystko
robimy w tempie nie na 100% a nawet na 200% możliwości. Doprowadzamy się do
stanu skrajnego wyczerpania. Stąd tak krótki czas wykonywania ćwiczeń.
Oczywiście tempo zwiększamy stopniowo. Nie sztuką jest się zajechać i nie mieć
siły na resztę dnia.
15-20 minut
wystarczy. Maksymalne tempo i intensywności podskoków powoduje podniesienie
termogeniki ciała. Za tym idzie lepsze spalanie tkanki tłuszczowej, a to z
kolei doprowadza Cię do bardziej przychylnych spojrzeń na siebie w lustrze :) A
nie ma nic lepszego niż satysfakcja z osobistego sukcesu. Zyskujesz więcej
wigoru, promienny uśmiech, zdrowy wygląd, siłę charakteru i poczucie, że
potrafisz dokonać tego, co wydawało się niemożliwe.
Jeśli czegoś
bardzo chcemy, to wszystko jest możliwe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz