Po krótkiej nieobecności czas
powrócić na trasę! Poświąteczne lenistwo ogarnęło mnie na maxa i ciężko zebrać
się do biegania... Pogoda nie zachęca, do tego jakaś dziwna epidemia chorób -
nikt nie mówił, że będzie łatwo! :) No ale trzeba w końcu wyjść z nory i zmusić
się do treningu... lekki, bez napinki powinien dodać energii! I tak też było :)
Teraz już wiem, jak czuje się dzikie zwierze wyposzczone z klatki...
zachłyśnięte wolnością i przestrzenią. Nie wiedziałam, że
jestem w stanie tak biec! Zachłannie, jakbym chciała nacieszyć się tym momentem
na zapas. Nie liczyłam ani kilometrów, ani czasu. Liczył się uśmiech na twarzy
oraz uczucie, jakby każdy mięsień krzyczał „możesz biec jeszcze szybciej,
potrafisz!”. Radość z biegania powróciła, a wraz z nią energia do życia. Na Was
też tak negatywnie wpływa brak wysiłku? Fakt – lekka przerwa nie jest zła. Ale
gdy zaczynamy zapadać w jesienno-zimowy letarg – nie jest dobrze! Co czujecie
po powrocie do treningów? Ja czuję niedosyt...:) :) :)
ten post jest tak mobilizujący, że chyba zacznę coś ze sobą robić!!! Aaaaaaa, jaka ja jestem zasiedziała :D
OdpowiedzUsuńPolecam! :) zwłaszcza przy tej pogodzie lekki rozruch działa cuda :D
OdpowiedzUsuń