Ale się posypały wyzwania kolejne 2 do wykonania wczoraj zaliczyłam pierwsze wyzwanie, które jest odpowiedzią na picie piwa na Facebook'u. Biegacze wymyślili swoją wersję i należy nagrać swój trening, po czym wyzwać na pojedynek kolejne osoby. Dostałam kolejne wyzwania czyli 5km o wschodzie słońca i utrzymanie się w pozycji z jogi przez minutę. Podoba mi sie ta zabawa na szczęście dostałam dłuższy czas na wykonanie, bo noga po wczorajszej przebieżce daje mi popalić... to się nazywa poświęcenie! wieczorny crossfit, mimo że spokojniejszy i raczej tylko siłowy, też dorzucił swoje do bólu i teraz... masz babo placek
Pięta boli nadal, achiilles również, pzrez co przerwa w bieganiu jest obowiązkowa!
Za to dzisiaj od rana trening na basenie. Jechałam trochę, jak na skazanie... sama nie wiem czemu. Już na wejściu była kupa śmiechu, bo trener przyuważył mnie w korytarzu i...
- Co to za zombi idzie? Pobudka!
- Nie krzycz tak... śpię jeszcze!
- Nie ma spania! Biegałaś rano?
- No właśnie nie...
- I wszystko jasne! za 3 minuty widzimy się w wodzie
W wodzie faktycznie się rozbudziłam, bo miałam wrażenie, że miała ujemną temperaturę
Dawałam dziś z siebie wszystko, a nawet więcej...
...iiiii.... Kraul opanowany! Kolejny raz zaskoczyłam trenera, który sądził, że nauka stylu zajmie mi więcej czasu, a tu krok milowy do przodu może nie jest to jeszcze idealny kraul, ale to się wypływa
Kolejne +5 do mobilizacji!!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz