piątek, 14 lutego 2014

Walentynkowo - treningowo :)


Po wczorajszym masażu miałam spory kłopot, żeby wyjść dziś na trening... Jakiś walec po mnie przejechał! 
Wstać? Nie wstać? Głupie pytanie... Oczywiście, że wstać! Tylko nie wiem jak... Podniesienie nóg było mega wyczynem...ktoś mi odciął prąd! 

Była tylko jedna możliwość, by przywrócić nogom moc:

BIEGANIE!!!   

To lek na wszystko  na ból, na smutki, złości i radości Zawsze jest przy Tobie, jak najlepszy przyjaciel  nie karci, nie komentuje, nie obwinia, nie obraża się... Za to doskonale poprawia nie tylko nastrój, ale i całe życie zamienia w piękną bajkę 

To jest pasja, miłość...jedna jedyna i bezwarunkowa 

Dlatego też nie wyobrażałam sobie, by w takim dniu odpuścić bieganie 

Jak zwykle nie pożałowałam  mimo, że pierwszy kilometr był bolesny, to następne były przyjemniejsze 

I teraz, kiedy siedzę, piję kawę i upajam się widokami... czuję ogromne spełnienie 

Bo bieganie to nie tylko klepanie kilometrów na trasie. Ono jest w sercu 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz