sobota, 4 stycznia 2014

Torpeda w Lublińcu :)

Miało być lekko i przyjemnie...a wyszło, jak zawsze  

Generalnie bieg bardzo kameralny, organizowany przez Wojskowy Klub Biegowy META Lubliniec. W związku z tym większość uczestników to prawdziwi, wytrenowani twardziele!  

Od samego początku było narzucone dość mocne tempo... Z Anitą jak zwykle biegłyśmy ramię w ramię, a jako osoby "z zewnątrz" rzucałyśmy się troszkę w oczy. Było widać, że wszyscy się tam znali, a tu nagle jakieś nowe twarze  

Przyjęte uśmiechami, a na trasie dopingowane przez resztę załogi można powiedzieć, że... przetrwałyśmy  umęczyłyśmy się strasznie! Tempo było szalone, a ambicje nie pozwalały nam na bycie ostatnimi  

W trakcie biegu nawet przeszło mi przez myśl... koniec biegania!!! Męczę się i puchnę i na co to komu... Biegłyśmy cały czas wyznaczonym tempem, ale jakoś nie odczułam, że prędkość ta jest - jak na moje możliwości - trochę wyśrubowana  obie naprawdę miałyśmy dość! Na mecie wycisnęłyśmy z siebie jeszcze resztki energii i o mały włos wyszłoby z nas poranne śniadanie  

Dopiero, jak zobaczyłyśmy czas...zrozumiałyśmy dlaczego tak się męczyłyśmy  7 km w 36 minut to nasz kolejny życiowy rekord  

Uśmiech wrócił 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz