Wytrwałość to nasze drugie imię. Nie straszna nam pogoda, ani teoretyczny brak czasu. Bo jak się mawia: „dla chcącego, nic trudnego!”. Ale powiedzmy sobie szczerze... jesteśmy tylko ludźmi ;) I owszem! Zdarzają się dni, kiedy nic nam się nie chce. Nie zrywamy się z łóżka, żeby biec na trening. Walczymy sami ze sobą i niekoniecznie wytrwałość zwycięża. Jak zmotywować się do treningu, kiedy chęci brak? Warto najpierw zadać sobie pytanie, czym spowodowany jest brak mobilizacji? Czy jest to kwestia pogody? Czy zwyczajnego zmęczenia i niewyspania się? Czy może kryje się za tym lekkie wypalenie?
To bardzo istotne. Rozwiązania zawsze należy szukać u źródła problemu. Warto zastanowić się i przemyśleć co się stało. Zaleceń jest tyle, ile jest przypadków. Do każdego należy podejść indywidualnie. Zdarza się, że ludzie pytają mnie, jak zmobilizować się do biegania. Częściej są to osoby, które dopiero chcą zacząć, a nie wiedzą jak. Odpowiadam im prosto: „Załóż buty i wyjdź z domu. Przebiegnij 3 km i zobacz, jak będziesz się czuć. Jeśli poczujesz pozytywny przypływ energii, będziesz chciał to powtórzyć”. Żeby coś poznać, trzeba tego spróbować. Innej metody nie ma. To tak, jakby ocenić zupę teściowej, że jest za słona, mimo że jej nie jedliśmy. Do niektórych ten sport może nie przemawiać. I nic się na to nie poradzi. Każdy lubi coś innego. A nie ma nic gorszego, jak zmuszanie na siłę do czegoś. To tyle, jeśli chodzi o nowicjuszy.
A co z tymi, którzy zasmakowali już biegania i bardzo je pokochali? Nawet z wzajemnością :) Tu brak motywacji rozkładamy na czynniki pierwsze. Jak zepsute radio, które chcemy naprawić, by znów grało. Od czego zacząć?
Za oknem szarobura pogoda, wieje, temperatura niższa od tej pod kołdrą... oczy nie chcą się otworzyć. W tym przypadku ważne jest nastawienie. Jak sobie wmówisz, że Ci się nie chce, to nie wstaniesz. A pomyśl, ile energii przyniesie trening. Wolisz chodzić cały dzień ospały i marudny czy rześki i pełen entuzjazmu? Satysfakcja będzie większa gdy przezwyciężysz lenistwo ;) Jeśli to nie pomaga, nastaw zamiast budzika radio – niech obudzi Cię energiczna muzyka, dzięki której od razu staniesz na nogi. Do tego kubek kawy z rana i można śmigać na trasę. Niektórym pomaga oglądanie filmików motywujących, które traktowane są jako gra wstępna do treningu. Punktem kulminacyjnym jest oczywiście zadowolenie i spora dawka dobrego nastroju na resztę dnia ;)
Większy problem mają Ci, którzy czują zmęczenie psychiczne. Są wypaleni i bieganie nie przynosi radości. Co wtedy robić? Takie proste zabiegi, jak muzyka, czy mocniejsza kawa nie będą tu skuteczne. W tym przypadku pierwsza rada jest taka: nic na siłę! Odpoczywaj, relaksuj się i nie zadręczaj się myślami. W ramach odpoczynku możesz na jakiś czas zmienić dyscyplinę. Idź na rower, basen, jedź na narty – forma będzie utrzymana. Być może za jakiś czas zatęsknisz za bieganiem i znów wrócisz na trasę!
Wypalenie się to jeden z gorszych elementów treningowych. Ludzie próbują różnych metod, by podtrzymać w sobie żar, który nie tylko już delikatnie się tli, ale przy nieprzychylnym wietrze – gaśnie całkowicie.
Zakup nowych ciuchów do biegania, zwłaszcza butów, może być ratunkiem. Nowe obuwie, które początkowo „biega za nas”, ułatwia utrzymanie dobrego nastroju i chęci do trenowania. Zmiana trasy, żeby doświadczyć czegoś nowego, też nie jest złym pomysłem.
Startowanie w zawodach z myślą, że atmosfera imprezy pobudzi nas na nowo? Jasne, ale pod warunkiem, że wszystko pójdzie ok. Jeśli coś nie wyjdzie, frustracja i niechęć się zwiększa. Jest jeszcze gorzej. W tym momencie odpoczynek jest koniecznością.
Potraktujmy bieganie, jak związek, który trzeba pielęgnować, aby był trwały. Jeżeli jedna ze stron (w tym przypadku tylko i wyłącznie my) za mocno naciska, druga strona ucieka, oddala się od nas. Pozwólmy od siebie odpocząć. Nie zawsze da się przekupić naszą „miłość” butami i naprawiać ją trzymając na siłę przy sobie. Odetchnijcie od siebie, nabierzcie dystansu i gwarantuję, że jeśli uczucie jest prawdziwe, to wróci. Z podwójną mocą, aż będzie Was z butów wyrywać ;) Poczujecie się, jak dzikie zwierzę wypuszczone na wolność, które chce biec i biec i biec... bez końca! Świetne uczucie, na które warto poczekać. Wystarczy trochę cierpliwości, odpoczynku i zrozumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz