- Bo mi się nie chce :) :) :)
Ot taka luźna rozmowa z kolegą :) szczerość i radość tej
odpowiedzi wywołała w nas niekontrolowany atak śmiechu :D bo szczerość to podstawa! :D
Podziałało to też na mnie trochę motywująco, bo zaczęłam
myśleć nad powrotem na trasę. Od Maratonu minęło 6 dni - czas rozruszać
kości :)
Bez liczenia czasu, bez pomiaru długości, bez mierzenia
tętna... tak po prostu wyszłam
pobiegać lekko w rytm podmuchów wiatru
sunęłam tam, gdzie nogi poniosły :)
kilka kilometrów... wiecie ile to jest?
Tyle, ile trzeba, by naładować sie pozytywną energią <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz