Zasada nr 1: nie wychodź na
trening bez soczewek... ;)
Zwłaszcza rano, gdy oczy są
jeszcze przymknięte i raczej marzą o tym by dalej spać, niż biegać i obserwować
trasę... czy jakiś chodnik dziś się nie skrzywił, a może jakaś płyta zadarła
nosa przez noc i postanowiła przeszkodzić mi w bieganiu :D
No i znalazł sie kawałek
chodnika, który koniecznie musiał wychylić się przed szereg... nie mógł leżeć
na tym samym poziomie, co reszta... bo po co?! Każdy chce się wyróżniać...
nawet taki zwykły szary chodnik. O przepraszam... pewnie już nie taki zwykły,
skoro odbiega od całej reszty krzywych chodników :)
Efekty?
Łokieć obtłuczony, nadgarstek też
obity i dupa zbita! :P
I to tak na dzień dobry... a
miała być plaża, słońce :) (śniło mi się, że biegałam po plaży)
A tu JEB! Się obudziłam lądowanie wcale nie było miękkie... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz